Podczas urlopu udało mi się dorobić towarzysza do biednego samotnego kolczyka, który leżał już z pół roku w pudełeczku. Najpierw zabrakło mi do niego koralików, potem serca i czasu do roboty... ;)
No ale już są bliźniaczki :)))
Oprawione w koraliki Toho kaboszony labradorytów. Mienią się pięknym ciemnoszafirowym odcieniem. Niestety na zdjęciach prawie nie udało mi się uchwycić tego efektu. Może trochę widać na dolnej fotce...
Piękne kolczyki :-) a co to są za koraliki na końcach?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Te koraliki to Preciosa. Takie jakby ząbki...
OdpowiedzUsuńWyglądają jak pióra jakiegoś egzotycznego ptaka, śliczne :-)
OdpowiedzUsuńBoskie, nie dość że długie to jeszcze z frędzlami:)
OdpowiedzUsuń