sobota, 11 stycznia 2014

Chyba przechodzę na produkcję taśmową wzorem imć Forda... Nowe łezki się pojawiły. -:)
A wszystko dlatego, że chciałam spróbować, czy wypadek przy pracy jest powtarzalny. Okazuje się, że w dwóch przypadkach na trzy jest. Dwie łezki są łezkami, trzecia, ta z różowym rodonitem, łezką być nie chciała... Chciała być zwykłym owalnym wisiorem, słodkim w swych różach i złotach aż do bólu oczu... ;)
No to najpierw łezki udane:


a następnie łezka nieudana...? No nie, udany wisior przecież, ale nie łezka... zaplątałam się ;)


I na koniec mały powrót rivolek. Zachciało mi się opleść rivoli sposobem Weraph. Wcześniej zawsze plotłam sposobem podawanym  tutaj.
Wnioski: Na rivolki Weraph potrzeba mniej koralików, ale za to  więcej igieł! Przy jednej parze kolczyków złamałam dwie igły do 15/0! ;)
Tym nie mniej warto, bo śliczne są! :)))




7 komentarzy :

  1. Wszystkie prace bardzo pięknie się prezentują, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje oplatanki jakim by nie były wykonane sposobem są boskie, cudowne i piękne nawet te wg Ciebie nieudane:)))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie wszystkie udane, niezależnie od kształtu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne, śliczne, zachwycające. Inaczej mówiąc bardzo piękne.
    Jestem pod wrażeniem wszystkich prac.

    OdpowiedzUsuń